Zimmermann Jan, Alfabet prawa administracyjnego

Monografie
Opublikowano: WKP 2022
Rodzaj:  monografia
Autor monografii:

Alfabet prawa administracyjnego

Autor fragmentu:

WSTĘP

We wszystkich słownikach języka polskiego słowo „alfabet” ma tylko jedno znaczenie i oznacza uporządkowany układ liter danego języka. Jego synonimem jest słowo „abecadło”, nieco rzadziej używane. Tak rozumiane określenie nie ma oczywiście nic wspólnego z dziedziną prawa, językiem prawnym lub prawniczym, w tym oczywiście z prawem administracyjnym.

W ujęciu potocznym używa się jednak określeń zawierających to słowo dla wyrażenia pewnych najbardziej podstawowych cech jakiegoś pojęcia, zjawiska lub dziedziny. Mówi się np.: „to jest przecież zupełne abecadło – jak tego nie wiesz (nie znasz), to nie możesz się w tej dziedzinie wypowiadać”. W tym znaczeniu można już tłumaczyć, że alfabet prawa administracyjnego oznacza właśnie abecadło tego prawa, czyli zbiór absolutnie podstawowych jego cech, pojęć i elementów. To, że są one uporządkowane właśnie alfabetycznie, jest w tej sytuacji kwestią drugorzędną, wprowadzającą tylko pewien porządek, czy może klucz, dla ich usystematyzowania.

Zupełnie inne skojarzenie z omawianym słowem stanowi znane dzieło Stefana Kisielewskiego pt. Abecadło Kisiela. To alfabetycznie ułożony spis różnych postaci, bardziej lub mniej znanych, z życia publicznego, artystycznego i intelektualnego, które Stefan Kisielewski znał, z którymi się stykał i które w tej książce recenzował ze znanym sobie humorem, często z sarkazmem, ale też z wielką przenikliwością i trafnością sądu.

Pora wytłumaczyć, dlaczego jako tytuł niniejszego opracowania wybrałem właśnie słowo „alfabet” i co było celem całego pomysłu. Po 50 latach zajmowania się prawem administracyjnym uznałem, że może mieć sens własne, subiektywne, niepodręcznikowe, zestawienie najważniejszych elementów tego prawa. Chodzi mi o uchwycenie tych kwestii istotnych dla prawa administracyjnego, które nadają tej dziedzinie jakiś ciekawy, szczególny rys, a niekoniecznie o encyklopedyczne zestawienie pojęć dla niej najważniejszych. Dlatego to opracowanie nie ma z założenia charakteru leksykonu ani encyklopedii (są zresztą w tym zakresie doskonałe wzory z lat poprzednich ) i nie ma tym samym ambicji wyczerpania listy najważniejszych pojęć. Charakteryzowane pojęcia nie są też wybrane ani ujęte w sposób kompletny, ale właśnie autorski, oparty na moim subiektywnym przekonaniu co do znaczenia danych szczegółów. Dlatego można w moich uwagach znaleźć elementy polemiki lub dyskusji naukowej albo też twierdzenia, które są przedmiotem krytyki innych osób. To wszystko oczywiście w opracowaniu encyklopedycznym nie mogłoby zostać umieszczone.

Powinienem jeszcze we wstępie wytłumaczyć moje podejście do literatury, na jakiej są oparte opracowania poszczególnych haseł. Otóż, po pierwsze, charakter Alfabetu zwalnia mnie – jak sądzę – z powoływania się na szerszą literaturę, a tym bardziej z obowiązku jej wyczerpania. Specyfika pracy nie polega tu na stawianiu tez naukowych, na rozwiązywaniu problemów, ale na bardzo syntetycznym ujmowaniu poszczególnych pojęć i wydobywaniu z nich często ukrytego, właściwego sensu. Literatura, jaką tu powołuję, dotyczy tylko tak ujętego celu – ma trafiać „w punkt” i nie jest zbyt obszerna. Została zebrana w spisie na końcu książki, a dla skrócenia przypisów zastosowałem w nich system numeracji: liczba w nawiasie oznacza pracę danego autora umieszczoną w spisie ogólnym pod tą właśnie liczbą, oczywiście jeśli cytuję więcej niż jedno dzieło danej osoby.

Po drugie, zaproponowany Alfabet stanowi pewne podsumowanie moich poprzednich prac, w których – jak zwłaszcza w podręczniku – przewinęły się już niemal wszystkie części tego Alfabetu i moje opinie na ich temat. Dlatego też, opracowując poszczególne hasła, oparłem się szeroko na moim dotychczasowym dorobku, zaznaczając tylko, z jakiej pracy pochodzą poszczególne fragmenty, ale nie cytując siebie samego dosłownie. Jest chyba oczywiste, że wszelkie „alfabety”, leksykony lub encyklopedie muszą być siłą rzeczy oparte na poprzednich pracach ich autorów.

Po trzecie, w tym opracowaniu brakuje powołań orzecznictwa sądowego. Wychodzę jednak z założenia, że teoretyczne definiowanie poszczególnych haseł, a tam, gdzie nie jest to możliwe, przynajmniej ścisłe przybliżanie ich znaczenia, nie może wynikać z orzecznictwa, które nie jest wystarczająco stabilne dla takiego celu. Musi minąć znaczny czas, żeby pojęcie zaproponowane przez orzecznictwo albo jego jednolite rozumienie „przebiło się” do terminologii używanej przez doktrynę, a tym bardziej do tej, która jest stosowana przez ustawodawcę. Orzecznictwo nie posiada tak wielkiej „mocy”, żeby trwale i jednoznacznie ukształtować jakieś pojęcie. Inna sprawa, że „moc” taką posiada ustawodawca, a gdy jej nadużywa, powoduje to, niestety, często spustoszenie terminologiczne. Mnożą się nowe nazwy, które doktryna chcąc nie chcąc musi zaakceptować i włączyć do swojego języka. Wychodzimy tu już jednak poza ramy tradycyjnego wstępu.

Autor fragmentu:

A

Administracja publiczna

1. Słowo „administracja” jawi się powszechnie, na pierwszy rzut oka, jako podstawowe dla ►   prawa administracyjnego i tym bardziej nadaje się do przedstawienia jako pierwsze w tym Alfabecie. Na nim są budowane najprostsze określenia tej dziedziny prawa jako prawa normującego właśnie administrację. Taki sposób jego określania wydaje się pozornie atrakcyjny, gdyż zwalnia osobę poszukującą definicji prawa administracyjnego z konieczności mozolnego szukania jej elementów. Osoba ta jednak wpada tu w swoistą pułapkę, gdyż przyjmując taką metodę, musi się zmierzyć z pojęciem administracji, którego określenie okazuje się jeszcze trudniejsze. Jest trudniejsze, ponieważ prawo administracyjne jest jednak prawem, czyli posiada swoje względnie określone granice i istnieją stosunkowo trwałe zasady, które tym pojęciem rządzą, podczas gdy administracja jest niezwykle wieloznacznym zjawiskiem, sięgającym do wielkiej przestrzeni życia ludzkiego oraz stanowi przedmiot zainteresowania wielu dziedzin...

Pełna treść dostępna po zalogowaniu do LEX